Nie znała go... zobaczyła pierwszy raz na przystanku,
W oko jej wpadł... złoty łańcuszek na jego karku.
Spojrzała na buty, jeansy... i kurtkę ze skóry śliskiej,
Od razu wiedziała...że nie są z Marywilskiej.
Podeszła do niego i spytała: "Ile masz wzrostu?"
Gruby głos odpowiedział spod wąsa i lekkiego zarostu.
Stwierdziła współmierność z przyrodzeniem Belmonda
plus sztywny kołnierzyk i zaczes Jamesa Bonda.
Więc skończyła śpiąc w gonadach nieznanego kolegi
po fali jego szczęścia co wypełniła jej usta po brzegi...
wtorek, 11 października 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz